niedziela, 15 maja 2016

Jedenaste - nie oceniaj

Odwołuję wszystkie komentarze, jakie kiedykolwiek padły z moich ust na temat wychowania nie swoich dzieci;) i nawet niewypowiedziane myśli też odwołuję! 

A nie omieszkałam oceniać, nie mając najzieleńszego pojęcia o czym mówię...
  • Nie ustalili rytmu dnia - sami są sobie winni, że dziecko wstaje się bawić w środku nocy. 
  • Karmi butelką - a to wyrodna matka! 
  • Pozwalają oglądać bajki na Youtube - pewnie, niech się internet zajmie twoim dzieckiem a ty poleż do góry brzuchem obiboku! Może jeszcze podasz hot-doga na śniadanie?



I nadeszła pora, kiedy już to wszystko w pełni rozumiem, akceptuję i absolutnie nie oceniam. 

Po prostu każde dziecko jest inne, każde jedno ma inny charakter, temperament, potrzeby i rodzic - świadomie czy też nie, ale to już inna kwestia - dostosowuje się do sytuacji. Nie u każdego da się wprowadzić rytm dnia, serio. Poza tym dlaczego kąpiel ma być właśnie o 19 a nie np. o 22 czy 9 rano? 



Bo Ty rodzicu tak wymyśliłeś? A jak dziecku to nie pasuje to będziesz z nim walczył czy odpuścisz? 

No właśnie! 
Wiele kwestii zależy od elastyczności rodzica i jego podejścia do utartych schematów. Powiedzmy szczerze - jeśli rodzicom zachowanie dziecka nie przeszkadza - to nam nic do tego  i absolutnie nie krytykujmy. Jeśli dziecku postępowanie rodzica nie robi krzywdy, nie wtrącaj się. Pewnie tak jest im dobrze i na 99% nie skorzystają z twoich porad. A nawet jak jest źle to pewnie twoja rada tylko pogorszy sytuację albo w najlepszym wypadku wkurzy rodzica.



Dziecko zdecydowanie uczy pokory 

Praktycznie całe nasze życie jest teraz podporządkowane Lili i robimy wszystko, żeby zaspokoić jej potrzeby. Jest jedyna w swoim rodzaju, jej zachowania i potrzeby również, dlatego dopiero teraz dostrzegam jak ważna dla nas jest wolna ręka w opiece nad nią i jak bardzo nie cierpię nawet drobnych komentarzy na ten temat! 



Rodzicielstwo opiera się w ogromnym stopniu na intuicji, a słuchanie obcych ludzi często tylko zaburza równowagę w relacji rodzic-dziecko. Już sobie wyobrażam ile niepotrzebnego krzyku i płaczu by było, gdybym miała słuchać wszystkich mądrych rad niedopasowanych do naszej Lilianki.



Każdy rodzic chce dla swojego dziecka najlepiej, zna je najlepiej i zdecydowanie wie najlepiej. 
Teraz to rozumiem ;)

sobota, 7 maja 2016

Rampers, pampers czyli dlaczego dzieci są gorsze od kobiet...

Jak powszechnie wiadomo bycie tatą jest super. 

O tym nie trzeba się rozpisywać - jest to jasne dla każdego taty i większości mam :)

O tym, że bycie tatą to wielka odpowiedzialność też wszyscy wiedzą, ale..
Ale nie wszyscy wiedzą jak ciężko jest być tatą i nie zwariować.

Zacznę od tego, że tatą jestem trochę ponad cztery miesięcy (czyli dla młodych rodziców dzidzia jest już duża a dla tych starych nadal malutka). "Coś" więc już mogę na ten temat napisać...

Dlaczego jest ciężko?

Zacznę od najprostszej rzeczy - ubranek.

Niby prosta sprawa. My faceci mamy spodnie, koszulki, koszule, bluzy, marynarki. Ci bardziej obeznani mogą wymienić jeszcze kilka innych nazw, ale to są te podstawowe.
Kobiety mają tego trochę więcej począwszy od sukienek, spódnic poprzez magicznie brzmiące cardigany i inne dziwności.

Ale dzieci!
Dzieci to biją nas wszystkich na głowę.

Moja mała urodziła się w grudniu. więc na początku trzeba było ubierać ją dość ciepło.
W związku z czym gdy miałem ubrać ją w śpiochy okazało się, że ubrałem ją w pajaca (tak to jest różnica). Fajnie... do tego doszły jakieś koszulki, body (z krótkim i długim rękawem), I znowu fajnie - coś już wiedziałem. Po czym nagle okazuje się, że są jeszcze półśpiochy, kaftaniki, spodenki, ogrodniczki, leginsy, sweterki, kamizelki, bluzy,

Myślę sobie ok - wiem już wszystko...

Robi się ciepło i w związku z tym mamusia mówi:

Ubierz jej RAMPERSA...

WTF! Myślę sobie, że przecież ma pampersa o_O bo przecież, nie ubierałbym jej ciuszków gdyby nie miała na sobie pieluszki. Ok, może nie zawsze ogarniam, no ale pampersy to wiem, że trzeba ubrać...

No cóż - Rampersy to kolejny ciuszek, który można założyć bobaskowi.

Dla tych, którzy jeszcze nie wiedzą co ich czeka postanowiłem to posegregować i opisać, a więc:

Spodenki


(po lewej getry, po prawej półśpiochy)
  • Generalnie tylko na nogi.
  • Półśpiochy to takie spodenki ze skarpetkami razem - zakrywają stópki.
  • Spodenki - coś takiego jak my nosimy (uff)
  • Legginsy - noszą to dziewczyny i zniewieściali mężczyźni. Spodnie ale takie bardzo przylegające. Inna nazwa to chyba getry.

Body


  • Takie coś zapinane między nogami.
  • Nie zakrywają nóżek.
  • Rączki mogą być zakryte lub odkryte.
  • Na początku zakładasz od dołu, bo przez głowę jest strach.
  • Potem zakładasz już tylko przez głowę bo jest szybciej i łatwiej :)

Koszulki


  • Generalnie wszystko co nie obejmuje nóżek.
  • Może się nazywać kaftanikiem.
  • Zazwyczaj ubierasz wpierw jedną rączkę, później drugą.
  • Zapinane różnie - może być wpierw po lewej stronie napka (takie guzki, do zapinania), może być po prawej, mogą być po obu stronach. Nie ma reguły.
  • Generalnie do ogarnięcia.

Ciuszki wierzchnie


  • Czyli śpiochy (ogrodniczki ze skarpetkami, na noc), 
  • pajace (zakrywają ręce i nogi razem, zapinane po całości napkami - po 20 napce masz dość),
  • Bluzki - tak jak nasze, czasem tylko trafiają się z guzikami z tyłu...
  • Sweterki to też normalne. 
  • Z ogrodniczkami się jeszcze nie spotkałem, ale to pewnie takie śpiochy, tylko że nie zakrywające stópek. 
  • Kombinezony są potrzebne w zimie - generalnie coś takiego jak mają narciarze, tylko zakrywające stópki, ciepłe bo muszą ogrzać maluszka.


(śpiochy)


(pajace)

Czy to koniec?

Obawiam się, że nie.
Lato się dopiero zbliża i aż się boję co te mamy mogą jeszcze wymyślić za ubranka :)

czwartek, 17 grudnia 2015

Jak zrobić oliwę smakową w domu? DIY

Jeśli poszukujecie inspiracji na drobny, własnoręcznie wykonany upominek to aromatyczna oliwa świetnie się do tego nadaje. Pomysł jest bardzo prosty, wykonanie zajmuje maksymalnie 5 minut a efekt - zobaczcie sami ;)



Co będzie nam potrzebne?
  • Butelka na oliwę z zakrętką, powinna być z ciemnego szkła, ze względu na właściwości oliwy,
  • Dobrej jakości oliwy z oliwek, najlepiej extra virgin - ma kolor zielony, te gorszej jakości są bardziej żółte,
  • Przyprawy wg uznania - ja polecam rozmaryn, ostrą papryczkę chili i kolorowy pieprz,
  • Serwetka, sznurek do ozdoby,
  • Etykietka do spersonalizowania prezentu.

Sposób wykonania:

1. Najpierw musimy przygotować butelkę. Wykorzystałam butelkę 250 ml, która miałam w domu po innym oleju (wykorzystałam go do włosów - o tym może napiszę innym razem), bardzo dokładnie ją wyszorowałam, wyparzyłam i wysuszyłam, żeby w środku nie pozostała ani kropla wilgoci. Jeśli nie macie takiej do dyspozycji można poszukać w sklepach, na pewno są dostępne na allegro takie z dozownikiem za kilka złotych za sztukę (albo takie bardziej ozdobne za kilkanaście). Butelkę warto przygotować sobie dzień wcześniej, żeby zdążyła dokładnie wyschnąć - jak wspomniałam wcześniej nie może w niej zostać nawet kropelka wilgoci!

2. Do butelki wkładamy przyprawy - ja użyłam papryczek chili, ziaren kolorowego pieprzu oraz suszonego rozmarynu. Jeśli używacie świeżych przypraw, jak papryczki czy ząbki czosnku, sprawdźcie dokładnie czy nie ma na nich śladu wilgoci czy pleśni, w przeciwnym razie zupełnie się nie nadają do użycia, gdyż zepsują oliwę. W zestawieniu przypraw, których można użyć panuje pełna dowolność.Wybór dostosujmy do preferencji smakowych obdarowanego.

3. Do butelki z przyprawami wlewamy oliwę w takiej ilości, aby zawartość butelki była całkowicie zanurzona, najlepiej 1 cm powyżej powierzchni przypraw, szczelnie zakręcamy.

4. Butelkę ozdabiamy - ja owinęłam zakrętkę serwetką i zawiązałam sznurkiem a na froncie nakleiłam etykietkę przygotowaną przez M.

5. Gotową oliwę odstawiamy w ciemne i chłodne miejsce, pamiętając aby co kilka dni ją wstrząsnąć.

6. Gotowe!


Oliwa nabiera aromatu już po kilku dniach, optymalnie po 2 tygodniach od przygotowania, dlatego warto ją zrobić z wyprzedzeniem, jeśli planujemy ją komuś wręczyć.

Koszt:
  1. Oliwa z oliwek, w zależności od półki cenowej 5-15 zł
  2. Chilli - 2 zł
  3. Przyprawy pieprz i estragon - około 3 zł.
  4. Butelka na oliwę - 5 - 50 zł 


Jak widzicie wychodzi maksymalnie 20 zł przy założeniu, że wszystkie składniki musimy kupić i decydujemy się na droga oliwę. Jeśli macie oliwę i jakiekolwiek przyprawy w domu, możecie ich użyć minimalizując koszty praktycznie do zera.

Poniżej przedstawiam kilka kombinacji smakowych, które warto wypróbować:



  • 4-5 obranych ząbków czosnku + bazylia + zioła prowansalskie
  • Gałązki świeżego rozmarynu i tymianku
  • Suszone pomidory, ser feta pokrojony w kosteczkę, liście bazylii
  • Ziarenka kolorowego pieprzu, cytryna



  • Jeśli masz ochotę na więcej to zapoznaj się z innymi pomysłami:




    życzę owocnej pracy!


    wtorek, 15 grudnia 2015

    Dziadki polecają serial cz. V - "The Knick"

    Opisywałem do tej pory seriale, które na swoim koncie mają po kilka sezonów. Ten jest "świeży". Właśnie trwa 2 sezon, do którego się przymierzamy.
    Pierwszy zrobił na nas bardzo dobre wrażenie.
    Jest wiele seriali medycznych m.in. Chirurdzy i House z tych bardziej znanych (czy też Szpital, Na dobre i na złe i inne polskie super produkcje :P). Ten wyróżnia się na ich tle "oryginalnością", ponieważ akcja dzieje się na początku XX wieku.

    Opis serialu na portalu filmweb:



    Odsysanie krwi na korbkę

    To jedna z pierwszych rzeczy, która zrobiła na mnie wrażenie w tym serialu. Odbywa się operacja a tam lekarz asystujący z odsysaczem na korbkę. Uświadamia to od razu, jaki olbrzymi postęp dokonał się na przestrzeni wieku. Wszystkie sceny operacji robią wrażenie. Sama historia jest tak opowiedziana, by zapoznać nas - widzów z procesem "odkrywania" tego, co w dzisiejszych czasach jest czymś normalnym. Kto by pomyślał, że jeszcze 100 lat temu nie potrafili robić cięcia cesarskiego i pacjentki umierały na stole...

    Co zachęca nas do oglądania kolejnych sezonów:

    1. Historia medycyny. Jak już wspomniałem serial pokazuje nam jak dokonywano niektórych "przełomowych" odkryć w medycynie. To co dla nas dzisiaj jest rzeczywistością kiedyś było tylko w sferze marzeń i fantazji. Co będzie za kolejne 100 lat?

    2. Inne podejście do seriali medycznych. Lubimy seriale medyczne, ale zawsze w pewnym momencie wkradała się w nich nuda. I tak zarówno Chirurgów i House'a nie udało nam się doglądać. Jak na razie ten zapowiada się najlepiej z wszystkich.

    3. Scenografia i stylizacje. Bardzo dobrze przygotowana, oddająca klimat tamtej epoki. Pierwsze karetki pogotowia - mega! Szpitale, w których dopiero montuje się świeżo odkrytą elektryczność pokazują jak ciężko było jeszcze sto lat wstecz. Na uznanie zasługują również stroje przygotowane specjalnie pod tą produkcję. Mi się najbardziej podobają buty dr Thackery'ego :D

    4. Bardzo realistyczna postać pierwszoplanowa. Dr John W. Thackery to genialny lekarz, odkrywca, przywódca. Zarazem jest osobą z problemami, uzależnioną od kokainy i opium. Clive Owen, którego twarz była mi znana, ale gra aktorska nic mi nie mówiła, bardzo dobrze wcielił się w rolę, którą gra.

    5. Kontrowersyjne decyzje bohaterów - podejmują ryzykowne decyzje odnośnie leczenia, aby  za wszelką cenę dokonać nowych odkryć. Niestety bardzo często metoda "prób i błędów" kończy się śmiercią pacjentów...

    6. Zmagania jednego z lekarzy - wybitnego czarnoskórego chirurga z wszechobecnym rasizmem, jego walka o uznanie i stopniowe przekonywanie współpracowników, że kompetencje są ważniejsze niż kolor skóry.

    Jeżeli jesteście "fanami" seriali medycznych to jest to zdecydowanie pozycja, z którą musicie się zapoznać :)

    Inne opisywane przez nas seriale:
    Gra o tron
    House of Cards
    Suits
    Dexter

    niedziela, 13 grudnia 2015

    Lista prezentów dla noworodka

    Dzidziuś się rodzi - co ze sobą zabrać z pierwszą wizytą?



    Dobry polski zwyczaj mówi, by w odwiedziny noworodka wybrać się z tak zwaną "nowiecką". Jest to tradycja polegająca na tym, że przychodząc poznać małego dzidziusia przynosi się mu prezenty. Jednak jak się często okazuje, rodzina lub znajomi zupełnie nie mają pojęcia co kupić, co może okazać się przydatne a co jest totalnie bezużyteczne. W związku z tym kupują popularne rzeczy, jak pieluszki, ubranka czy zabawki, co nie zawsze okazuje się trafionym pomysłem. Jeszcze gorzej, gdy w odwiedziny zabiera się ze sobą 2 metrowe misie a rodzice mieszkają w "ograniczonej przestrzeni". Prawdziwy problem pojawi się zwłaszcza wtedy, gdy maluszek dostanie kilka takich pluszaków...

    Czy pytać rodziców co kupić?



    Mało kto pokusi się o zapytanie młodych rodziców o ich preferencje odnośnie prezentów, a nawet jeśli tak się zdarzy, to często słychać odpowiedź typu "nic nie musicie kupować" albo "kupcie jakiś drobiazg". Wynika to z tego, że wstydzimy się prosić, a propozycja konkretnego prezentu może być odebrana jako niegrzeczna.
    Wiadomo, że kosztów związanych z przygotowaniem do narodzin dziecka jest sporo, dlaczego by zatem nie pozwolić się odciążyć w tym zakresie gościom, którzy i tak wydadzą na coś pieniądze, bo przecież nie przyjdą "z pustymi rękami".

    Co polecamy?

    Przygotowując wyprawkę dla naszego maluszka wpadliśmy na pomysł stworzenia listy prezentów, która miałaby ułatwić znajomym i rodzinie decyzję czym obdarować noworodka. Są to rzeczy, które i tak planowaliśmy kupić, a nie są niezbędnie potrzebne w pierwszych kilku dniach po narodzinach, więc spokojnie można z nimi poczekać do odwiedzin. Listę przygotowaliśmy jakoś w 6 miesiącu ciąży i rozesłaliśmy ją mailowo do zainteresowanych osób, żeby miały dużo czasu na zastanowienie się, co wybrać. Poprosiliśmy także o informacje zwrotną po dokonaniu wyboru, żebyśmy mieli kontrolę nad tym, czy nic się nie zdubluje (hmmm, może to mieć związek z tym, że lubię mieć wszystko pod kontrolą :). Obok produktów umieściliśmy orientacyjny zakres cen, aby ułatwić wybór bez potrzeby zapoznawania się z każda rzeczą osobno i przeszukiwaniu dziesiątek stron internetowych.

    Nasza lista:

    1. Kocyk minky  40-60 zł np. taki Kocyk

    2. Pościel do wózka (też najlepiej minky) 50-100 zł

    3. Śpiworek do spania 40-60 zł

    4. Ręcznik z kapturkiem 30-50 zł

    5. Termometr elektroniczny bezdotykowy 100-120 zł

    6. Poduszka rogal do karmienia (mała) 30-50 zł

    7. Otulacz woombie 3-6,5 kg 120-150 zł

    8. Szumiś Whisbear 120 zł

    9. Żyrafka Sophie 50-70 zł

    10. Leżaczek bujaczek ok. 100 zł, wybraliśmy Caretero astral

    11. Lampka nocna z projektorem (i ew. pozytywką) np. b-kids, duux, cloud b, 70-150 zł, ewentualnie cotton ball lights, które można zrobić samemu - patrz tutaj.

    12. Niania elektroniczna 100-250 zł

    13. Detektor płaczu Whycry ok 120-200 zł

    Z tych pomysłów możecie skorzystać, kiedy nie wiecie co kupić Maluszkowi, a nie chcecie dawać kolejnego oblatanego prezentu. Co więcej my zaznaczyliśmy przy niektórych produktach, że spokojnie mogą być używane. 


    Inne ciekawe pomysły:

    1. Sesja fotograficzna dla noworodka.

    2. Pierwszy odlew stópki, rączki.

    3. Karuzela nad łóżeczko.

    4. Wózek.

    5. Łóżeczko.

    6. Fotelik samochodowy.

    7. Grzechotki. 

    8. Gryzaki.

    9. Mata edukacyjna.

    10. Proszek do prania ubranek dziecięcych.

    11. Komoda do przewijania/wanienka.

    12. Pamiętnik maluszka.

    13. Zabawki interaktywne - zamiast pluszowych misi.

    14. Nosidełko/chusta.

    Co myślicie o takiej liście? Czy może okazać się przydatna? Coś byście do niej dodali/ zmienili? Zachęcam do pozostawienia uwag w komentarzu.

    P.S. M wspomina o PS4 dla taty o ile nie posiada :)

    sobota, 12 grudnia 2015

    Peeling cukrowy domowej roboty

    W poprzednim poście przedstawiłam 4 pomysły na własnoręczne wykonane prezentów bożonarodzeniowych, jeśli chcesz go przeczytać kliknij tutaj. Dzisiaj zamieszczam tutorial, jak przygotować jeden z nich.

    Peeling cukrowy



    To bardzo prosty i tani sposób na sprawienie komuś przyjemności. Do przygotowania potrzebujemy:

    • słoiczek, im szczelniej zakręcamy tym lepiej - chodzi o zatrzymanie aromatu. Najlepszy będzie taki z uszczelką typu wek jak do przetworów. Ja użyłam słoiczka zakupionego w Pepco za 1,99 zł.
    • cukier kryształ - ilość zależna od wielkości słoika. Koszt ok 0,50 zł na słoik.
    • oliwa z oliwek, olej z migdałów lub inny, który mamy pod ręka o niezbyt intensywnym zapachu.
    • dodatki zapachowe typu olejki eteryczne, olejki spożywcze, przyprawy, suszone płatki kwiatów.
    • ewentualnie barwniki, np. niewielka ilość barwnika spożywczego, rozdrobnionego cienia do powiek albo brokat.


    Wykonanie:

    1. Porządnie wymyć i wysuszyć słoiczki.



    2. Do miseczki nasypać cukier. Odmierzyłam najpierw potrzebną ilość wsypując suchy cukier do słoików (zrobiłam 2 peelingi) prawie do pełna, zostawiając niewielki margines na dodatki i biorąc pod uwagę, że cukier się "rozpulchni".

    3. Dodać olej. Ja dozowałam po trochu i na oko, cały czas mieszając aż do uzyskania konsystencji mokrego piasku. Trzeba uważać aby nie dodać za dużo, żeby cukier się nie rozpuścił, w razie takiej sytuacji ratujemy peeling szybciutko dodając więcej cukru.

    4. Dodać wybrane dodatki zapachowe. Ze względu na okres zimowy wybrałam wanilię i cynamon. W celu uzyskania zapachu wanilii użyłam cukru wanilinowego, którego do całości peelingu wsypałam niecałą paczkę- zapach nie był zbyt intensywny jednak wyczuwalny. W celu mocniejszego efektu proponuję dodać olejku aromatycznego. Następnie peeling rozdzieliłam do osobnych miseczek na dwie części i do jednej z nich dodałam cynamon, który dodatkowo zabarwił cukier.

    5. Przesypać peeling do słoiczka. Z racji tego, że mój peeling był dwukolorowy rozmieściłam go warstwowo, żeby uzyskać ciekawszy efekt.

    6. Zamknąć słoiczek.

    7. Ozdobić

    8. Gotowe!

    Prawda, że proste?

    Na nakrętkę nałożyłam serwetkę i zawiązałam sznurkiem. M przygotował etykietki w wordzie, które po wydrukowaniu przykleiłam taśmą dwustronną.

    Całkowity koszt:
    • 2 słoiki -3,98zł
    • Cukier- może ze 2 szklanki czyli jakieś 1 zł
    • Oliwa - kilka łyżek, przyjmijmy 1 zł
    • Torebka cukru wanilinowgo-50 gr
    • Cynamon - kilka gram, max. 50 gr


    Czyli wychodzi maksymalnie 7 zł za 2 słoiczki peelingu, a jeśli macie ładne słoiczki w domu i obejdzie się bez kupna to koszt wyniesie 3 zł. 



    piątek, 11 grudnia 2015

    Zapachowe mydełka handmade

    Przedstawiam sposób wykonania kolejnego pomysłu, który wykorzystaliśmy w tym roku do przygotowania prezentów pod choinkę (lista inspiracji tutaj). Tym razem opiszę nasza przygodę z przetapianiem mydełek.
    Na samodzielne robienie mydła, wykorzystując tłuszcz i ług bym się nie zdecydowała w domowych warunkach, dlatego wykorzystałam prostszą metodę z użyciem gotowego mydła. Pierwszy raz z tym sposobem spotkałam się jakieś 10 lat temu na warsztatach na slot art festival i bardzo mi się to spodobało. Po powrocie z festiwalu kilka razy zrobiłam sobie takie mydełka i na tym się skończyło, a teraz sobie przypomniałam jakie to fajne;) 






     Czego potrzebujemy:
    • 2 szare mydła, ja kupiłam 100 % naturalne za 0,99 zł.
    • Dodatki zapachowe i peelingujace - można dodać prawie wszystko co nam przychodzi do głowy: płatki owsiane, otręby, kawa, herbata, przyprawy, skórka otarta z owoców, suszone płatki kwiatów, olejki zapachowe, wiórki kokosowe.
    • Kilka łyżek oliwy z oliwek, oleju ze słodkich migdałów, arganowego czy kokosowego.
    • Wrzątek.
    • Foremki do wylewania mydła, np. Silikonowe do mufinek, kubeczki plastikowe.


    Sposób wykonania:

    1. Na tarce o grubych oczkach ścieramy mydła i przesypujemy do garnuszka.

    2. Ustawiamy w kąpieli wodnej (dłuższa wersja) lub na małym palniku i podgrzewamy.

    3. Do wiórków mydlanych dodajemy 2-3 łyżki wybranego oleju, w razie potrzeby można nieco więcej.

    4. Dodajemy stopniowo wrzątku i dość często mieszamy, nie bójmy się dodawać więcej - masa jest wtedy "łatwiejsza w obróbce".

    5. Kiedy masa się rozpuści (mogą zostać niewielkie grudki) w stopniu umożliwiającym przelewanie/ formowanie, wsypujemy dodatki. Tu mamy pełną dowolność i wszystko zależy od naszej kreatywności. Ja podzieliłam ja na 3 części:

    • do jednej dodałam płatki owsiane, olejek pomarańczowy a na dnie foremki ułożyłam goździki,
    • do drugiej dodałam zmieloną kawę, na dnie foremki ułożyłam ziarenka kawy,
    • do trzeciej dodałam cynamon i płatki migdałów.
    6. Foremki smarujemy olejem lub wazeliną i przekładamy gotową masę mydlaną, zostawiamy do stężenia i wysuszenia. Może to trwać do 24 godzin, w zależności od ilości zużytej wody. Potem wyciągamy z foremek, zostawiamy do całkowitego wysuszenia i gotowe.

    7. Pakujemy.

    8. Dajemy w prezencie ;)

    Z 2 szarych mydeł po 100 gr wyszło mi 11 zapachowych mydełek. Pachną świetnie i miałabym ochotę je zjeść;) jestem przekonana, że taki prezent zostanie doceniony.



    Całkowity koszt:
    mydła - 2 zł
    Dodatki - max 2 zł
    Czas wykonania - około 2 godziny ( mydło w kąpieli dość długo się roztapiało, dlatego radzę użyć garnuszka o grubym dnie i podgrzewać bezpośrednio na małym ogniu).



    Miłej zabawy!

    Jak już tu jesteś zobacz też:
    Peeling cukrowy domowej roboty